JuszczynInspiracje nie przyszły od ludzi, w żadnym razie nie od architektów. Przyszły z prostych skojarzeń, z kapryśnej linii „brzegowej” zarośli na Kamieńcach, z pustego pola.Może to, że autorzy projektu wymyślili dom za górami siedząc przy desce kreślarskiej w ościeży wielkiego, klasycznego okna pałacu na rogu wiedeńskiej Himmelpfortgasse i Ringu, miało wpływ na projekt, ale wtedy nie mieli tej świadomości. Ta przyszła później, po kilkunastu latach, w czasie pierwszej przebudowy.Na początku był tylko krajobraz i światłocienie w przyszłym, będącym jeszcze w wyobraźni, wnętrzu. Budowla miała być ładna i prosta, ściana jak żagiel albo belka położona w poprzek długiej, łagodnej doliny. To się nie udało. Być może jeszcze kiedyś będzie można do tego powrócić, ale najpierw musiałyby odżyć myśli z początków projektowania. Ożywić je musiałaby albo w piszącym te słowa, albo w kimś blisko niego stojącym, siła tęsknoty podobna tamtej, pierwszej tęsknocie, przy desce kreślarskiej w narożnym pokoju na piętrze przy Ringu i Himmelpfortgasse. Z widokiem na Stadtpark i chmurny nieboskłon, który tak pcha ludzi ku niespokojnym myślom. |